Kochani, wiem ze malo kto tu wchodzi i malo kto interesuje sie tym opowiadaniem, dlatego tez usuwam tego bloga. Po prostu nie ma sensu pisac sama dla siebie, nie mam na to czasu.
DZIEKUJE ZA UWAGE, TO TYLE.
Będą tu umieszczane imaginy mojego autorstwa. Serdecznie zapraszam do czytania.
Kochani, wiem ze malo kto tu wchodzi i malo kto interesuje sie tym opowiadaniem, dlatego tez usuwam tego bloga. Po prostu nie ma sensu pisac sama dla siebie, nie mam na to czasu.
DZIEKUJE ZA UWAGE, TO TYLE.
Rano obudzily mnie promienie letniego slonca. Wstalam powoli i ociezale. Zerknelam na zegarek. Cholera. Spoznie sie. Szybko wstalam i zaczelam przygotowania. Godzina. Godzina na to, zebym sie ogarnela, ubrala i jakims cudem dotarla na plan. W tym przypadku plazy. To jest chyba nieosiagalne. No trudno. Pokolei goraczkowo zaczelam spelniac rzeczy z 'listy'. Otworzylam walizke i poglebilam w niej swoje dlonie. Byla bardzo pojemna. Wreszcie znalazlam to co chcialam. Bokserka w czerwono - biale paski, krotkie jeansowe spodenki i granatowy zakiet. Tak, to bedzie idealne. Makijaz wykonalam jak zwykle prosty, nie lubilam wygladac jak plastikowa lala. To nie dla mnie.
Wlosy lekko zaczesalam i spielam gumka w wysokiego koka. Efekt byl zadowalajacy. Szybko spakowalam mala torebke, ubralam converse pod kolor marynarki i wyszlam zamykajac swoj hotelowy pokoj.
- Przepraszam jak dojde na plaze ? - zapytalam jakiegos chlopaka, ktory stal do mnie tylem.
- Moze cie podwiesc ? - odwrocil sie. nie powiem, byl bardzo przystkojny. Usmiechnelam sie i pokiwalam glowa na 'tak'. Zaprowadzil mnie do swojego samochodu, jesli to cos mozna bylo nazwac pojazdem codziennego uzytku. Byl tam maly telewizor, barek. Troche przypominal limozyne, ale byl mniejszy. Chyba zalwazyl moje zdziwinie i przyjaznie sie zasmial, na co ja 'zalalam sie pomidorowym' rumiencem.
- Jestem Zayn, a ty ?
- Emily.
- Milo mi cie poznac.
Zayn .. Jakie piekne imie.. Dobra. Emily, ogar!
Z tego wszystkiego zapomnialam zadzwonic do Jul. Chyba mnie zabije.
- No hej. Gdzie jestes? Juz tu na ciebie czekamy.
- Za chwile bede. - pozegnalam sie i rozlaczylam.
- Po co jedziesz na plaze? - zapytal Zayn ciagle patrzac sie przed siebie. Zabrzmialo to bynajmniej dziwnie.
- Mam byc z kolezanka jakas
statystka, do jakiegos teledysku czy cos. - powiedzialam niby obojetnie.
- A czyim teledysku ?
- Jakiego poczatkujacego zespolu, a co? - spytalam podejrzliwie wlepiajac oczy w mulata.
- A nic. Slyszalam ze w tym zespole sami przystojniacy. -
Okej, teraz to sie go boje.
- No ja mam nadzieje ! - zasmialam sie uroczo. Reszte drogi spedzilismy rozmawiajac. Ten brunet jest naprawde swietny.
- No to jestesmy na miejscu. - oznajmnil, poczym otworzyl moje drzwi. Poczulam sie wtedy jak ksiezniczka.
Ledwo co sie nie wywracajac pobieglam w umowione miejsce. Tam juz czekala na mnie Julie oraz wiele innych dziewczyn.
- Hello! - przywitala sie ze mna blondynka i przytulila.
- Hej. Sa juz przydzielane jakies role?
- No tak. Ty masz byc w solowce!
- Nie wiesz czyjej?
- Jestem Ha.. JEZU. - odwocilam sie. TO ON. Spanikowalam i beczac usieklam. Wiem jestem dziwna. Odnaleziony przyjaciel pedem za mna pobiegl. Nie mialam juz sily. Zatrzymalam sie.
-------
Po dlugiej przerwie JESTEM. Zastanawiam sie czy dalej pisac. I tak przeciez nikt nie czyta. ;_; no nic. jak cos to pytajcie na asku. ask.fm/Emilia1536
POZDRO x
Chlopak delikatnie otworzyl drzwi, tak, jakby zaraz mial mi pokazac cos bardzo waznego, czegos tajemniczego. Zaswiecil swiatlo. Ten obraz, ktory pokazal mi sie przed oczami doskonale pamietam do dzisiaj. W rogu stala czerwona gitara elektryczna, byl mikrofon, glosniki i duza perkusja.
- Wow. To wszystko twoje ? - powiedzialam nadal z szeroko otwartymi oczyma. Od zawsze lubilam spiewac, jesli w tak mlodym wieku moznaby to nazwac spiewaniem.
- No tak. Wlasnie chcialem cie zapytac czy nie chcialabys byc w moim zespole ?
Slodka historia, prawda ? Oczywiscie sie zgodzilam. Od tego momentu bylismy nie rozlaczni, jak przyjaciele, ktorzy bawia sie muzyka. Do czasu. Pewnego dnia, kiedy jak codziennie wyszlam na spotkanie z Harry'm w naszej piwnicy - nikogo tam nie bylo. Szukalam go wszedzie, jednak nie moglam znalezc. Juz mialam biegnac do domu i wypytac sie Car gdzie on moze byc, kiedy przed soba zauwazylam samochod. Duzy samochod do .. przeprowadzek ? Nic z tego nie rozumialam. Podeszlam blizej i ujazalam w nim zaplakanego przyjaciela z mama i Gemma, ktory tylko mi pomachal. Bieglam, jednak bylo juz za pozno.
Na moj pamietnik poleciala drobna lezka. Szybko przetarlam oczy i odlozylam go. Siedzac na lozku zastanawialam sie czy dobrze robie. Czy warto zostawiac dom, ciocie, dla kogos kto mnie zostawil bez slowa ?
Usmiechnelam sie i zdecydowanie wstalam. Otworzylam szafe i wyjelam z niej najpotrzebniejsze ubrania i przybory toaletowe. Siegnelam po nieduza czerwona walizke i spakowalam je, a raczej wepchnelam. Jakos nie przeszkadzal mi nie porzadek. Ubralam jeszcze przygotowany wczesniej zestaw i spielam dlugie wlosy w koka. Bardzo je lubie, ale przyznam szczerze, ze gdybym mogla, juz dawno bym je sciela. Po prostu mi przeszkadzaly. Zapielam walizke. Z szafki kolo biurka wyjelam biala kartke i dlugospis.
Droga Ciociu Carolino !
Wyjezdzam. Mysl, ze juz nigdy go nie potkam nie daje mi zyc. Bardzo mi go brakuje. Wiesz dobrze, ze czekalam na ta chwile juz bardzo dlugo. Teraz, kiedy jestem juz pelnoletnia, moge sama decydowac o swoim zyciu. Lece do Los Angeles. Zycz mi szczescia !
ps Pamietaj, ze bede codziennie dzwonic, wiec nie martw sie !
Kocham cie - Twoja Emily xx
Pognalam po schodach, malo co sie nie wywalajac. Dotarlam do kuchni. Na lodowce zawiesilam wczesniej napisana wiadomosc. Ubralam plaszcz i zalozylam trapmki. W koncu niepewnie pociagnelam za klamke. Biorac ze soba pakunek dotarlam na druga strone, naprzeciwko mojej kamienicy.
Bedzie mi cie brakowac - pomyslalam i - zeby juz wiecej nie plakac - poszlam przed siebie.
- Taxi ! - krzyknelam wreszcie docierajac do bardziej ruchliwej czesci miasta, widzac przejezdzajaca kolo mnie taxowke. Uff.. Udalo sie ja zatrzymac.
- Poprosze na lotnisko w Londynie. Teraz siedzialam juz w pojezdzie, czekajac na dotarcie na miejsce. Caly czas sie zastanawialam, jak on zareaguje na moj widok ? Czy jeszcze wogole mnie pamieta ? Po kazdym nastepnym pytaniu czulam sie coraz bardziej zrezygnowana, jednak teraz sie nie poddam.
Po okolo godzinie dotarlam na miejsce. Do odprawy zostalo mi tylko 15 minut wiec szybkim krokiem doszlam do wyznaczonego miejsca. Po chwili podekscytowana znajdowalam sie w samolocie. Zajelam jedyne wolne miejsce kolo dziewczyny gdzies w moim wieku. Byla bardzo ladna blondynka o zielonych oczach. Chyba musiala zobaczyc, ze sie jej przygladam, bo sciagnela swoje sluchawki i odwrocila sie w moja strone.
- Siemka ! Jestem Julie a ty ?
--------------
Przepraszam ze tak pozno, ale jakos nie mialam weny xD Wiem, slaby. Ale byloby milo, jakbyscie tu napisali jeszcze swoje opinie c;
Pozdro x
Dziecinstwo - zapewne kazdemu ten okres wydaje sie z czyms przyjemnym, prawda ? No wiec niestety w moim przyp
adku tak do konca nie bylo. Wczesne lata spedzilam w domu dziecka kompletnie odzielona od rzeczywistosci, majaca tak naprawde tylko misia do zwierzenia i wyplakania. To dziwne ale piecioletnie dziecko nie jest do konca w stanie zrozumiec tego co sie stalo. Bylam wiec zamknieta w sobie. Az do czasu, kiedy teraz jedna z najblizszych mi osob postanowila mnie przygarnac do siebie. Nawet nie potraficie sobie wyobrazic mojej radosci, kiedy dowiedzialsm sie, ze wreszcie nie bede sama. Zeby nie przedluzac - po paru dniach bylam juz w domu mojej kochanej cioci Caroline.
- Dzien Dobry. Slyszalem ze jestes tu nowa. - powiedzial pewnego dnia pewnien wesoly lokaty chlopczyk, pukacjac w drzwi domu,.w ktorym mieszkalam - mam nadzieje ze sie zaprzyjaznimy. - to byly chyba najpiekniejsze slowa jakie kiedykolwiek slyszalam. Czy to mozliwe ze on chce przebywac z osmiolatkiem z domu dziecka ? Nie zdarzylam nic odpowiedziec bo wspomniany chlopczyk pociagnal mnie za reke i caly czas sie smiejac gdzies biegnal. Dotad ja - niesmiala mala brunetka - tez zaczelam nasladowac chlopaka. Cali zdyszeni dobieglismy do jakiegos ciemnego miejsca. Pewnie zapytacie czemu sie niczego nie balam ? Ten uroczy lokacz sprawial ze czulam sie pewnie.
- Jestem Harry. A ty ?
- Ja .. Emily.
- Milo mi cie poznac. Chcesz byc moja przyjaciolka ? - zasmialam sie i zaczelismy sie lepiej poznawac opowiadajac sobie o tym co lubimy.
- Naprawde lubisz spiewac ?
ja tez !
Siedzielismy tak na cieemnym zauku, skuleni. Ale jakos wtedy na to nie zwracalismy uwagi.
- Harry, wlasciwie dlaczego mnie tu przyprowadzies ? - zapytalam niepewnie.
- Wlasnie ! Jeszcze troche i bym zapomnial. - zasmial sie, otrzepal swoje spodnie i wstal podajac mi reke. Jeszcze chyba nigdy nie spotkalam kogos rownie radosnego jak on. Kiedy bylismy juz na nogach wzial mnie za reke i powoli otworzyl drzwi.
Wiem, krotki i dosc prosty, ale zapewniam, ze za niedlugo akcja sie rozkreci.
Mam tylko jedno pytanie.
Pisac dalej ? x
CZYTASZ = KOMENTUJESZ < 3
O swicie obudzily mnie promienie letniego slonca. Wstalam z lozka. Zapowiadal sie naprawde niesamowity dzien. Nie tylko ze wzgledu na pogode. Dzis, po 2 latach starania, polskie Directioners wreszcie spelnia swoje marzenia. Usmiechnelam sie na mysl o tym, ze dzis spotkam ludzi, dzieki ktorym tak na prawde zyje. Znowu moja twarz wrocila. Smutna, od momentu moich narodzin. Rodzice sie mna nie interesowali. Juz w wieku 12 lat zamieszkalam w domu dziecka. Bylam zamknieta w sobie, nieraz sie samookaleczalam. Zycie dla mnie nie mialo sensu, bo nie mialam dla kogo zyc. Do czasu kiedy poznalam ich. To nie do wiary, zeby piatka zwariowanych chlopakow odwrocila moje zycie do gory nogami, nie sadzisz ? Zaczelam sluchac ich piosenek. Dzis, wreszcie po tylu latach budze
O swicie obudzily mnie promienie letniego slonca. Wstalam z lozka. Zapowiadal sie naprawde niesamowity dzien. Nie tylko ze wzgledu na pogode. Dzis, po 2 latach starania, polskie Directioners wreszcie spelnia swoje marzenia. Usmiechnelam sie na mysl o tym, ze dzis spotkam ludzi, dzieki ktorym tak na prawde zyje. Znowu moja minq wrocila. Smutna, od momentu moich narodzin. Rodzice sie mna nie interesowali. Kiedys po prostu ucieklam z domu i sama krzatalam sie po zatloczonych uliczkach w poszukiwaniu szczescia. Jednak w wieku 12 lat zamieszkalam w domu dziecka. Bylam zamknieta w sobie, nieraz sie samookaleczalam. Zycie dla mnie nie mialo sensu, bo nie mialam dla kogo zyc. Do czasu kiedy poznalam ich. To nie do wiary, zeby piatka zwariowanych chlopakow odwrocila moje zycie do gory nogami, nie sadzisz ? Zaczelam sluchac ich piosenek. Zafascynowali mnie nie tylko glosem i uroda, ale charakterem i optymistycznym podejsciem do zycia, tym bardziej ze tez sporo przezyli. Najblizej byl mi Liam. Dzis, wreszcie po tylu latach budze sie wesola w swoim wlasnym domu, szczesliwa, chciaz zdana tylko na siebie, a wlasciwie nie, mam jeszcze przeciez chlopakow.
Wstalam i wykonalam codzienna toaletke. Poczawszy od wyszorowania zebow, skonczywszy ba fryzurze. Po zjedzeniu sniadania zaczelam przygotowania do koncertu. Otworzylam szafe i wybralam z niej moje najladniejszy zestaw. Jako, ze cenie w sobie naturalnosc, ani on ani makijaz nie byl rzucajacy sie w oczy. Wzuelam torebke, a co najwazniejsze bilet i 'cala w skowronkach' wyszlam z mojego malego domku. Na arene mialam jakies 3O minut drogi. Zalozylam wiec sluchawki, wlaczylam sluchawki i oddalam sie mojej ulubionej piosence - 'Little Things'. Nim sie obejrzalam stalam juz w dlugiej kolejce piszczacych fanek. Oddalam sie mocy dzisiejszego dnia i rowniez zaczelam sie cieszyc jak mala dziewczynka.
Nagle, w rogu ulicy zalwazylam skulone dziecko, trzymajace w reku plakat One Direction. Podeszlam blizej i zobaczylam ze ona placze.
- Co sie stalo ? - przykucnelam przy niej i lekko sie usmiechnelam.
Kiedy podniosla glowe, bylo widac sadze na jej twarzy. Zrobilo mi sie jej strasznie zal.
- Nie mam pieniazkow na ten koncert, to bylo moje marzenie. - mowila przez szlochy. Ja tymczasem patrzylam przed siebie i zastanawialam sie czy to zrobic. Po chwili jednak sie przelamalam i wyciagnelam moj skarb z kopertowki, podajac go malej.
- Masz. Tobie bardziej sie przyda. - spojrzala na mnie jakby chciala zapytac czy napewno tego chce. Nic nie odpowiedzialam tylko mocno przytulilam dziewczynke. Byla bardzo szczesliwa. Ja rowniez, chocuaz wiedzialam, ze juz nigdy nie spotkam swojego idola. Juz mialam wstawac, kiedy zatrzymal mnie dobrze znany mi glos:
- A ty ? Nie idziesz na koncert ?
Odwrocilam sie. Nade mna stal usmiechniety Liam.
- Niesety nie. Jak widzisz nie mam biletu. - pokiwalam bezradnie rekoma i zamierzalam wstac, by z powrotem wrocic do domu. Brunet chwycil mnie za reke i pociagnal za reke w strone wejscia na sale.
Kochany Payne zalatwil mi wejsciowke 'vip' i razem z Ania ( bo tak nazywala sie ta dziewczynka ) bawilysmy sie na koncercie.
- Kochanie co ty tak dlugo siedziesz na tym komputerze ? - to moj maz. Kochany.
- O, widze ze opisujesz nasze piekne spotkanie ? - usmiechlal sie i pochylajac nademna dal calusa.
- Juz koncze Liam.
Zamknelam komputer i razem z moja miloscia i Ania wyszlismy na dwor.
------------
Imagin pisany o 23 xD Mam nadzieje, ze wam sie spodoba, bo szczerze powiem, ze mi bardzo. : D
Prosze o szczere opinie x
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ! : )